Żyję. I gdyby nie gorąco, to całkiem nienajgorzej. Miałam trochę spraw do załatwienia, na chleb też musiałam zarobić, więc moja aktywność netowa sprowadzała się właściwie do twittera i nk.
Moja Anka czuje się już dobrze. Schudła z 10kg, jest bladosina ale jest ok. Jej największym nieszczęściem jest fakt, że nie pojedzie na obóz konny. Zresztą nigdzie jej nie puszczę. Jest słaba i taka jakaś bylejaka:), aczkolwiek pyskuje jak zawsze. Dostała się do liceum, do klasy którą sobie wybrała, mamy spokój ze szkołą na najbliższe 3 lata. Muszę się pochwalić. Dostała robotę. Ma zrobić ilustracje do książki. Do normalnej książki dla dorosłych. Jak dla mnie to megaosiągnięcie dla nastolatki.
Żyłam kampanią wyborczą, byłam nawet w Warszawie, na Agrykoli. Żałuję, że nie zdążyłam wczoraj, przed ciszą wyborczą czegoś napisać, bo emocje rosną. Ale po wyborach napiszę, bo muszę i juś:).Wniosek jest jeden. Myślę, że powinnam za te pięć lat startować na prezydenta:) Stwierdzam, że poziom męskiej dyplomacji, zdolności do dialogu, słuchania i czytania ze zrozumieniem – jest znikomy! Tam baby trzeba!!!
Póki co, pójdę jutro uspokoić moje sumienie a także spełnić swój obywatelski obowiązek…
Od ostatniego wpisu nic nie uszyłam i nie wydziergałam! Mam tylko dwie rzeczy czekające na wykończenie. Szafkę z kartonu, która wymaga pomalowania i długą sierotę, którą muszę odziać. I szczerze mówiąc – nie chce mi się. Jak pomyślę, że mam rozkładać maszynę, szukać nożyczek, nici, robić miejsce na blacie… Może wieczorem włączę jakiś film i samo się uszyje.
Zresztą nic mi się ostatnio nie chce. Mam zapchaną skrzynkę mailową (to akurat miłe, dzięki Babeczki:)), boję się włączyć komunikator, w akwarium więcej rybek niż wody, megastertę szmat do prasowania i ogólny burdel. A już najgorsza z tego wszystkiego jest ogromna sterta dokumentów do przeglądnięcia i posegregowania. Ona mnie dobija. Co na nią popatrzę, to mam ochotę sznura szukać.
Przesilenie letnie chyba…
Fajny ten długasek, mimo tego, że jeszcze nie ubrany:) Mnie też chyba dopadło to "przesilenie letnie". Też mam mnóstwo rzeczy do skończenia (dwie szyte lalki, dwie lalki z papier mache, 3 papugi i kilka ptaszków z papier mache, kilka chusteczników do przeszycia... i jeszcze kilka rzeczy by się znalazło. Muszą poczekać na swój czas.
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję Twojej córce!!! Cieszę się razem z Tobą z jej osiągnięcia.
Pozdrawiam cieplutko:)
Witaj:)Wspaniale,że jesteś:)Pozdrawiam słonecznie:)
OdpowiedzUsuńJakże cieszę się, że się wreszcie odezwałaś, i że wszystko dobrze... a córce gratuluję takiej pracy.
OdpowiedzUsuńNoooo! Nareszcie się odezwałaś! Ulżyło mi :-))
OdpowiedzUsuńNie znikaj więcej na tak długo!
Dobrze słyszeć że Córcia wraca do zdrowia, teraz i TY będziesz w lepszym nastroju do tworzenia ;-)Ubierz choć trochę sierotę, bo to nie wypada tak nago siedzieć ;-)
OdpowiedzUsuńŻyczę Tobie i Twojej córce wszystkiego dobrego !!!
Pozdrawiam Aga
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że się odezwałaś.
OdpowiedzUsuńI już chyba wiem, na kogo zagłosuję za 5 lat.
A może przyjmiesz mnie do swojego komitetu wyborczego?
Serdecznie pozdrawiam i Ankę i Ciebie.
Witajjjj:-)))
OdpowiedzUsuńJak milo,ze powoli wracasz!
Brakowalo mi Ciebie baaardzo i tych Twoich przecudownych 'zlotych raczek':-)
Odziej chudzinke jak najszybciej,zrob foty i pokaz:-)
Tak sie ciesze,ze Twoje Corcia ma sie lepiej.To mloda istotka i ma motywacje do pieknego zycia.
Pozdrawiam Was Obie Serdecznie-psiankaDK-
Pokaż te obrazki jak córcia coś namaluje :) Moim zdaniem -z tego co piszesz - to rzeczywiście megaosiagnięcie.
OdpowiedzUsuńObozu konnego szkoda (gdzie miała jechać?) - jak wydobrzeje to zapraszam do mnie na konne przejażdżki :):):) (o ile jest jeżdżąca bo mój koń to wariat)
Nie no gratulacje dla córki! I za lepsze się manie i za ilustracje,które mam nadzieję obejrzać.
OdpowiedzUsuńmotywator wymiata .... normalnie cudeńko ...
OdpowiedzUsuńwitaj, dobrze że z córcią tylko tak się skończyło:( takie wiadomości są straszne, ja sama mając wypadek na drodze, pierwsze co pomyślałam jak powiem o tym rodzinie:( żeby nie dostali ataków serca, a jeśli o służbę zdrowia i urzędy, to naprawdę miałaś szczescie, ja nie wspominam tak mile wizyt u lekarzy, w szpitalach, może w większym mieście jest inaczej, nie wiem, ale tutaj po tych zabitych dechami dziurach, jest okropnie, całkowita dezinformacja, ignorancja, wręcz brak pomocy niejednokrotnie, obyśmy kiedyś mogli powiedzieć o wszystkich szpitalach w Polsce że są dla ludzi:) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń