A więc przedstawiam dwie nowe panny- Y i Z (bo pierwsza była X).
Miały tylko chwilkę żeby się pożegnać, bo ta w żółtej sukience prosto spod igły wywędrowała w świat. Tej pierwszej, w zielonej, jednak nie oddałam:). To w końcu moja pierworodna, za duży sentyment.
I na koniec prezentacja torebek, przy których nieźle się bawiłam:)
Moim Tildom jeszcze daleko od ideału ale sympatyczne są:) No i przez nie zarwałam ostatnio nocki... Mam w planach jeszcze jedną, tą grubaskę. Może zdążę dziś zacząć, bo jutro maszynę przejmuje mama:).
Aaaaaaaaaaa, Wygodna, rozkręciłaś się!! :D:D
OdpowiedzUsuńswietne!
OdpowiedzUsuńWybieram blondi w niebieskiej sukience - kuferek mnie rozbroił :D
OdpowiedzUsuńTildy są prześliczne,a torebeczki to cacka.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŁo matko , cudowności:D
OdpowiedzUsuńTildy rewelacja :) torebeczki odjechane, aleś się rozszalała kobieto :)))
OdpowiedzUsuńPiękne są :)
OdpowiedzUsuńPiekne tildowe panienki!!! :)
OdpowiedzUsuńPiękne panienki :)
OdpowiedzUsuńZdradzisz co to za tkanina z której uszyłaś im ciałka, bardzo ładnie wygląda.
Pozdrawiam
To moje, że tak powiem, ulubione wzory tild! Sama jeszcze takich nie uszyłam, ale są śliczne :-)
OdpowiedzUsuńDaleko do ideału - mówisz? Wręcz przeciwnie, powiedziałabym, ale cenię rezydentkę za skromność i niewątpliwy talent. ((:
OdpowiedzUsuń